sobota, 9 listopada 2013

15. ~Za bardzo cię kocham, żeby pozwalać na twoje łzy~



Ta sytuacja nie śniła jej się nawet w najgorszych koszmarach. Na początku myślała, że to żart, ale to rzeczywistość. Tyler wrócił. Osoba, przez którą wylała miliony łez, na nowo pojawił się w jej życiu.  Tyle przez niego wycierpiała, tak ją skrzywdził, a teraz ma czelność wrócić? To niedorzeczne!
- Co ty tu robisz? - spytała drżącym głosem i zaczęła cofać się w głąb pokoju. Chłopak zamknął drzwi i podszedł do przerażonej dziewczyny.
- Stęskniłem się za tobą - powiedział. - Ty za mną nie?
- Domyśl się! - krzyknęła - Zniszczyłeś mi życie i mówisz: mi stęskniłem się?! Jesteś skończonym skurwielem i manipulantem!!
- Nie radzę tak o mnie mówić, szmato - zaśmiał się. - Nie wiesz, do czego jestem zdolny...
Myślał, że ją przestraszy, ale mylił się. Dziewczyna wiedziała, że nic jej nie zrobi... przynajmniej tak próbowała wbić sobie do głowy.
- Żałosny jesteś, nie boję się ciebie - warknęła. - Szmato, tak? To twoje ulubione słowo? Nie jesteś w stanie nawet mnie tknąć palcem, a wiesz czemu?
- Pewnie na psyknięcie palcem Jack się pojawia - prychnął. Doskonale wiedział, że coś między nimi jest. Liam, jego wujek, wszystko mu zrelacjonował. Szatyna trochę to zdenerwowało, gdyż od teraz chciał mieć ją tylko dla ciebie. Starszy Miller był tu kilka dni, ale i tak powiedział mu o wszystkim, co wiedział. - Jeśli nawet?
- Słyszałem, że jest u ciebie częstym gościem w nocy - zaśmiał się.
- Nie doszukuj się w tym fałszywych podtekstów, to nie na twój malutki móżdżek - prychnęła.
- Dobrze wiemy, że mnie pragniesz.
Kim zamachnęła się na niego i sprzedała mu mocnego policzka. Najchętniej urządziłaby go jeszcze gorzej niż Brody'ego, ale wiedziała, że Tyler da sobie z nią radę bez problemu. Powagę swojego czynu zrozumiała dopiero po chwili, gdy twarz Tylera lekko poczerwieniała, a on wlepił w nią swój morderczy wzrok.
- Jak na swoją rasę, szczekasz za głośno, suko - warknął i... oddał jej tak mocno, że upadła na podłogę. - Co teraz powiesz? Znowu mnie uderzysz? To czekam - wybuchnął śmiechem i usiadł na niej okrakiem.
- Zostaw mnie - pisnęła zapłakana, gdy wstał i spojrzał na nią. - Co ja ci zrobiłam? Wzięłam na siebie winę, nie wydałam cię, więc powinieneś się cieszyć!
Miller kopnął ją w brzuch, a ta skuliła się w kłębek. Potem zrobił coś, przed czym blondynka nie potrafiła się obronić. Nie miała na to siły, była za słaba. Ona, zwykle twarda i nie ustraszona teraz plącząca i przerażona. Chłopak chwycił ją za włosy i pociągnął do góry, by przyjrzeć się jej zapłakanej i czerwonej twarzy. Czerpał radość z jej bólu. Wiedział, co może jeszcze zrobić, by bardziej go odczuła... upokorzyć ją.
- Zabawimy się? - mrugnął do niej. Brutalnie wpił się w jej usta, pomimo protestów. Rzucił nią o podłogę i uklęknął. Chciał ściągnąć jej bluzkę, lecz dziewczyna nie dała się tak łatwo.
- Myślisz, że coś osiągniesz? Możesz zrobić ze mną co chcesz, ale pamiętaj... nie ujdzie ci to na sucho.
W pewnej chwili zdenerwował się i po prostu rozerwał jej ubranie. Blondynka płakała. Ostatni promyczek nadziei, który w niej został, właśnie zgasł. Krzyczeć? Nikt jej nie usłyszy. Błagać? To go tylko bardziej rozjuszyło. Nie ma już ratunku... gdy próbowała się wyrwać, uderzał ją w policzek.
- Żeby była jasność, albo po dobroci albo nie. Mi to nie robi - prychnął i wprost pożerał ją wzrokiem. Dorwał się do zapięcia od stanika. Nie przyszło mu to łatwo, lecz i z tym sobie poradził.
- Zapomniałem jaka jesteś piękna - powiedział dotykając jej piersi, przez co znowu zalała się łzami. Jego ręce schodziły coraz niżej i powoli zaczęły ściągać szare szortów. Kim czuła się jak bezwartościowy przedmiot. Wiedziała, że to już koniec.
- Chyba czegoś nie... co tu się, do cholery, robi?! - wrzasnął głos, który rozpoznałaby wszędzie i o każdej porze.

Jack, po rozmowie z Charlie'm, udał się do siebie. Chciał jeszcze pójść do Kim, ale ogłoszono ciszę nocną. Zwykle przez pierwsze piętnaście minut któryś z opiekunów sprawdzał czy nikt się gdzieś nie pałęta. Nie mógł ryzykować, że ktoś zobaczy go na korytarzu. Chociaż niektórzy z opiekunów byli bardziej tolerancyjni i nie robią afery z niczego. Dzielą się oni na dwie grupy. Jedni - surowi, konsekwentni i bezduszni, którzy w ogóle się innymi nie interesują i karają za drobny błąd. Mają dyżury głównie w weekendy, środy i piątki. Drudzy - rozrywkowi, pomocni i nabuzowani pozytywną energią. Niekiedy spouchwalają się z wychowankami, pozwalają na imprezy w pokojach i nie robią afery, gdy zastaną rano w jakimś pokoju zakochaną parkę.
Była akurat sobota, więc Jack nie chciał ryzykować spotkania kogoś. Zdenerwowanie na Charlie'go już mu przeszło i chciał teraz zobaczyć Kim. Jednocześnie miał nadzieję, że dziewczyna zapomniała o sytuacji z Tyler'em. Postanowił wejść do pokoju bez pukania.
- Chyba czegoś nie... - zaczął, lecz doznał szoku. Zobaczył bowiem zapłakaną blondynkę nagą od pasa w górę i uśmiechającego się Millera siedzącego na niej. Mina jednak mu zrzedła, gdy zdał sobie sprawę z obecności szatyna. - Co się tu, do cholery, robi?!
- Brewer, daj nam moment. Oddam ci ją za chwilę - mruknął.
Jack spojrzał na dziewczynę i coś w niego wstąpiło. Jednym ruchem zrzucił z niej chłopaka i zaczął okładać go okładać pięściami. Chwilę potem podniósł go za fraki i wyszedł, zostawiając Kimberly na chwilę samą. Udał się z ledwo przytomnym Millerem na dół, gdzie przebywali opiekunowie na nocnym dyżurze. Nie było wśród nich Liam'a, który wytłumaczył się złym samopoczuciem i wyszedł do domu. Dorośli byli bardzo zdziwieni, gdy Jack i jakiś obcy chłopak weszli do nich. W dodatku ten drugi miał zmasakrowaną twarz.
- Jakiś typek wszedł i na mnie napadł - stwierdził i rzucił im go pod nogi. Zajęli się nim, a jego odesłali do pokoju. Szatyn, zamiast tam, pobiegł do Crawford. Zamknął za sobą drzwi na klucz, a to co tam zobaczył sprawiło, że jego serce pękło na milion kawałeczków. Brązowooka leżała skulona na podłodze i cały czas płakała. Górne części jej garderoby dalej znajdowały się na podłodze, bo nie miała nawet siły się ubrać. Cholera jasna, co ja narobiłem... obwiniał się za to, co ją spotkało lub miało spotkać. Bluzka była w dwóch częściach i nie nadawała się do użytku. Wziął Kimberly na ręce, położył na łóżku i szczelnie okrył kołdrą. Wtuliła się w niego i za żadne skarby nie chciała puścić.
- Dzię... dziękuję - wyłkała. - Jakby nie ty, to... dziękuję!
- Ćiiii... już spokojnie. Jego już tu nie ma i nie będzie. Nie płacz, Kimmy - szepnął i przytulił tak mocno, jak to było możliwe.
Już od dobrych piętnastu minut próbował ją pocieszyć i można powiedzieć, że trochę mu się udało.
- Za bardzo cię kocham, żeby pozwalać na twoje łzy.
Dopiero po kilku sekundach dotarły do niego wypowiedziane słowa. Jak ja mogłem jej to powiedzieć!? Jestem idiotą!
- Ty mnie... co? - zapytała zdziwiona, lecz szczęśliwa blondynka.
- Ja chciałem tylko... to znaczy... tak serio to... - nie dokończył żadnego z tych zdań, gdyż Kimberly gwałtownie wpiła się w jego usta. Jack, wyraźnie zaskoczony, odwzajemnił jej gest i sprawił, że leżała teraz na nim. Nie przeszkadzało mu, że jest pół naga, wręcz przeciwnie. Zaczął muskać ją po szyi i schodził coraz niżej docierając do jej piersi. Obchodził się z nimi delikatnie, na dziewczyna cicho westchnęła. Chłopak wiedział, że dzisiaj nie może liczyć na nic więcej. Uśmiechnął się tylko i jeszcze raz musnął jej usta.

- Też cię kocham - usłyszał.
- Idź się ubierz, co? Tak raczej nie będziesz spać - poprosił. Uśmiechnięta dziewczyna założyła pierwszą lepszą koszulkę. Wróciła do łóżka, wtuliła się w chłopaka i przymknęła oczy. Szatyn objął ją ramieniem i pocałował w czoło.
- Miłych snów.
- Teraz już na pewno…


Nie zabijecie mnie? Chyba nie ma za co :D Mam nadzieję, że się podoba. Do następnego . <33 ♥
 

16 komentarzy:

  1. No pewnie że się podoba! Kocham tą historię!
    Ale Ten Tayler ugh! grrr....
    Zabić to za mała kara !
    Kocham i czekam na nn ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Przecudny rozdział<3
    To opowiadanie jest fantastyczne!!
    Na szczęście Jack uratował Kim :)
    Kocham i czekam na new :*

    OdpowiedzUsuń
  3. OŻESZKURWAJAPIERDOLE !
    Jakie to jest ŚWIETNE ♥ !
    Tylera gdybym dorwała w swoje rączki to bym wszystkie chodniki w moim mieście wyrównała jego ząbkami !
    Co za frajer ,szczyl !
    Ale uspokoiłaś mnie ratunkiem Jacka i wyznaniem miłości Jacka do Kim i Kim do Jacka ,a także gifem ze Steleną ♥♥♥ !
    JESTEŚ G-E-N-I-A-L-N-A !
    Z niecierpliwością czekam na nn skarbie :* !

    OdpowiedzUsuń
  4. AWWWW JAKIE TO BYŁO SŁODKIE *,* znaczy z jednej strony straszne xd :D hahaha głupia ja. xd
    Jack awww taki opiekuńczy ^^
    Boski rozdzialik kochana <3 Nie mogę sie doczekać nowego <33 xx

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko. (To ostatnimi czasy mój standardowy początek komentarzy ;))
    To jest świetne!
    Kick wreszcie wyznał sobie miłość i mam ochotę zrobić jedno wielkie AAAWWW *.*
    Jak dla mnie Jack mógł sprać Tyler'a do nieprzytomności, należało się gnojkowi.
    Liam nie lepszy, wywalić go!

    Jesteś genialna :*

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Jack... Aww ♥
    Tyler.... Ugh :/
    Rozdział jest wspaniały <33
    A część w której Jack masakrował Tyler'a był jednym z najlepszych momentów tego rozdziału ♥
    Kochanie masz wielki talent ♥
    Czekam na next ♥
    Kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Awww...*.*
    Jack taki słodki!
    I love it! ♥♥♥
    Tyler to.. nie wyrażę się!!
    Rozdział GENIALNY!!
    a zwłaszcza ta słodka końcówka! ♥
    Kocham, Kocham i jeszcze raz Kocham!! <3
    Czekam na nn:***

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojeju <3
    ten rozdział jest wręcz przesłodzony miłością(i bardzo dobrze)
    dodasz jutro nowy plisss ^^
    twoja Ann ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały :**
    Dobrze, że Jack przyszedł do Kimi :D
    Co za ciota z tego Tylera :/
    Jak on mógł ???
    Idiota -,-
    A teraz czekam z niecierpliwością na nowy rozdział ♥
    I oczywiście na Kicka ^^
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze, że Jack zjawił się u Kimmy :D
    Mam pytanko: Po co tu Tyler? :/
    A było tak pięknie :D
    Ale cóż takie życie :D
    Rozdział jest przecudowny :D
    Masz talent jak mało kto, uwielbiam czytać twojego bloga ;****
    Przepraszam... WSZYSTKIE blogi :D
    Kocham i czekam na nn;*****

    OdpowiedzUsuń
  11. Omg , Omg, Omg Kocham. <3
    Zajebisty ten rozdział :D:D
    Pisz Next ! :*
    Kc <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Tyler to świnia i jeszcze gorzej!
    Jak tak można zrobić?! No jak?!
    Ale Kick wyznał sobie miłość!! <3
    Czekam na nn kochana ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Omg ! Wspaniały ! ;*
    Nie mogę się doczekać next <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Fantastyczny rozdział:*
    Zapraszam do mnie
    4530800.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń