Jack
nie krył zdziwienia, kiedy Liam przekazał mu wiadomość o odwiedzinach. Nie miał
pojęcia kto to mógł być, ale w końcu poszedł z Millerem na dół. Gdy go zobaczył
myślał, że to jakiś żart. Tyler, we własnej osobie pofatygował się, żeby go
odwiedzić. Żeby tylko nie zobaczył Kimmy,
modlił się w duchu i wolnym krokiem podszedł do szatyna.
-
Co tu robisz? - spytał na wstępie.
-
Miło cię widzieć - prychnął. - Wpadłem odwiedzić starego kumpla. Coś w tym
złego?
-
Jasne, że nie - najbardziej jak umiał, starał się ukryć swoje zdenerwowanie. Głównie
chodziło mu o Crawford, bo wiedział jak wielkie jest prawdopodobieństwo, że
Miller ją zobaczy.
-
Jest tu ta mała suka, prawda? - zaśmiał się gdy usiedli - Chetnie bym ją
zobaczył...
-
O kogo ci chodzi? - udał głupiego.
Dłonie
Brewera mimowolnie zacisnęły się w pieści na dźwięk jego słów. Jak
jeszcze raz ją tak nazwie to chyba go zabiję...
-
O moją słodziutką Kim - rozmarzył się. - Jest tu, prawda? Jakoś nie miałem
okazji, żeby wpaść w odwiedziny do niej, a jak dowiedziałem się, że cię tu
przeniesli nie mogłem nie skorzystać. Co u niej? Znacie się?
-
Z widzenia i dość słabo. Dopiero niedawno zorientowałem się, że ta blondi to
ona - skłamał, lecz starał się by brzmiało to wiarygodnie. Chyba się udało, bo
Tyler tylko szeroko się uśmiechnął. Nie mógł mu powiedziec prawdy, bo niby co? Znam ją, nie jesteśmy razem, ale ją kocham?
-
Jak myślisz? Ucieszy się na mój widok?
-
Nie wiem, ty bys się ucieszył, gdybyś spotkał kogoś kto spieprzył ci życie? -
warknął. Jeszcze chwila, a chyba by go uderzył.
-
Że kto? Ja? - parsknął śmiechem - Ja ją tylko wysłałem na wakacje... takie
pięcioletnie. Zostało jej kilka miesięcy.
-
Sześć - szepnął. - Mi pięć... jestem od niej starszy o miesiąc.
-
I wmówisz mi, że prawie w ogóle jej nie znasz? - nie uwierzył mu - Nie wciskaj
kitu, Brewer.
Tyler'owi
w głowie już układał się w głowie pewien plan... plan idealny. Przynajmniej dla
niego.
Nagle,
ku zdziwieniu Millera, Jack momentalnie zbladł i wlepił oczy w
niezidentyfikowany dla niego punkt. Szatyn zobaczył Kimberly, która również
spogladała na niego. Ten strach w jej oczach... to przerażenie malujące się na
twarzy... ta łza, która spłynęła po policzku... wszystko było dla chlopaka
niczym kołek w sam środek serca. Bolało go to, bo wiedział, że jest w tym spora
część jego winy.
-
Co jest? - zapytał i odwrócił się, ale... nikogo nie zobaczył. Crawford
uciekła, a szatyn odrobinę odetchnął z ulgą. Nie zobaczył jej...
Miller
i Brewer pogadali jeszcze chwilę, a potem każdy poszedł w swoją stronę. Jack -
do pokoju, a Tyler miał udać się do wyjścia. Tylko czy... na pewno to zrobił?
****
Blondynka
w szybkim tempie wbiegła do siebie i zamknęła drzwi. Oparła się o scianę, a
zaraz potem zsunęła się na podłogę. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
Wróciło... wszystko wróciło. On wrócił. Każde wspomnienie, każdy pocałunek,
każdy dotyk.
-
To niemożliwe... - szepnęła i schowała twarz w dłoniach.
W
jednej chwili przypomniała sobie wiekszość momentow spędzonych z nim. Ich
pierwsze spotkanie, ich pierwszy pocałunek, ich wspólna noc. Jak ja mogłam się z nim przespać?!,
karciła się w duchu. To on był chlopakiem, któremu pierwszy raz się oddała.
Wtedy tryskała radością, teraz
nienawidziła się za to. Przez niego jej życie straciło sens. Czuła się
bezwartosciowa, nikomu nie potrzebna. Nikomu oprócz jednej osoby... Jack'a. W
prawdzie gdyby nie Tyler, Kimberly nigdy nie poznałaby chłopaka, przy którym
czuła się najważniejsza na świecie. Zakochała się w nim i to do szaleństwa.
Około
dwudziestu minut później drzwi do pokoju zaczęły się otwierać. Stanął w nich
Jack, który od razu usiadł na podłodze obok brazowookiej, przedtem zamykając za
sobą. Przytulił ją do siebie najmocniej jak tylko mógł. Wiedział, że tego
potrzebuje... czuł się podle. To moja
wina...
-
Przepraszam - szepnął.
W
tej samej chwili wziął ją na ręce i przeniósł na łóżko. Położył się obok niej,
a ta wtuliła się w jego tors podczas gdy kilka jej samotnych łez spłynęlo wprost na koszulkę.
-
Nie płacz, proszę. Nie mogę na to patrzeć, jesteś na to za ładna - poprosił,
czym wywołał ledwo zauważalny uśmiech na twarzy blondynki.
-
Widział mnie?
-
Nie, ale przecież wie, że tu jesteś. Dziwne, że przyszedł do mnie, a nie do
ciebie - stwierdził i spojrzał na Crawford, która znowu spoważniała. - Kimmy...
- rzucił, lecz nie uzyskał odpowiedzi. - Kimmy no! - trącał nosem jej policzek
przez co się roześmiała - Nie płacz przez niego, okay?
-
Jesteś kochany - stwierdziła i pocałowała go w policzek.
-
Jak bardzo? - zaczął się z nią droczyć.
-
Bardzo, bardzo, bardzo - posłała mu szeroki uśmiech, a zaraz potem poczuła jego
usta na swoich.
Język chłopaka wkradł się do jej jamy ustnej i zaczął pieścić
podniebienie. Ręce Jack'a z jej talii zjechały niżej i objęły pośladki, podczas
gdy ona zaczęła bawić się jego włosami.
-
Nie przejmujesz się już Tylerem? - spytał szatyn, gdy na krótką chwilę się od
siebie oderwali.
-
Kim? - udała głupią blondynkę i poraz kolejny wpiła się w usta towarzysza.
Przejęła inicjatywę. Usiadła na nim okrakiem i zaczęła dobierać się do jego
koszulki, której po chwili nie miał. Szatyn zaczął muskać ją po szyi, na co
usłyszał ciche westchnienie.
-
Mam wyjść, czy dokończymy? - uśmiechnął się chytrze.
-
Domyśl się - mruknęła i pozwoliła, by usta szatyna przyssały się do jej szyi, a
potem do nieokrytych części piersi.
Kilka
sekund później Crawford… miala nieodpartą ochotę by kogoś zabić. Czemu? Do jej
pokoju, jak gdyby nigdy nic, wparował Charlie, który odruchowo odwrócił się w
kierunku ściany, a para momentalnie od siebie odskoczyła.
-
Muszę zamykać drzwi na klucz - szepnęła. - Co chcesz? - spytała już normalnym
głosem.
-
Ja po Jack'a, musi mi pomóc - zaśmiał się. - Oddam ci go potem.
Brewer
ekspresowo ubrał koszulkę i wyszedł z Parkerem, mrugnąwszy przedtem do
Kimberly.
-
Przepraszam, że przerwałem - chłopak wybuchł śmiechem, kiedy byli już na korytarzu
i kierowali się na dół
-
Zamknij się, idioto - rzucił żartobliwie. - To w czym ci mam pomóc?
-
Chodzi o Lexi - zawiadomił. - Czemu ona wzięła?
-
Nie rozstrząsaj tematu, stary - powiedział. Rozmowa o tym nie należała do
najmilszych. Zawsze można przecież powidzieć o jedno słowo za dużo.
-
Ty coś wiesz - stwierdził. Tylko co takiego?
-
Jeśli Al będzie chciała, sama ci powie...
****
Kiedy
w placówce ogłoszono ciszę nocną, Kimberly była już ubrana w piżamę. Siedziała
na łóżku i czytała książkę cały czas myśląc o wydarzeniach sprzed kilku godzin.
Odruchowo dotknęła swoich ust i uśmiechnęła się. Brakowałoby chwili, a doszłoby
do czegoś więcej. Chciała tego... pragnęła Jack'a jak przedtem nikogo innego.
Nie czuła tego nawet przy Tylerze.
W
pewnej chwili usłyszała pukanie do drzwi. Od razu pomyślała o Brewerze, więc
szybko poderwała się, by otworzyć. Niestety, widok nie specjalnie ją zadowolił.
-
Liam? Co ty... co pan tu robi? - poprawiła od razu.
-
Tylko nie pan - zaśmiał się. - Masz gościa.
-
Teraz? - zdziwiła się - Jest przed dwudziestą trzecią!
-
Wyjątkoi goście o wyjątkowej porze - puścil do niej oczko. - Zostawiam was - i
odszedł. Dziewczyna nie za bardzo go zrozumiała, aż w końcu... zobaczyła jego.
-
Mój wujek Liam się spisał - parsknął śmiechem. - Witaj, Kimmy.
- Tyler...
Podoba się? :) Mam nadzieję, że tak <3 hahaha :D to teraz nie bd kolorowo xd i coś czuję, że niedługo zakończę tą historię. No cóż... nie mam pomysłów :(
+ dodałam długo wyczekiwany rozdział na When you fall in love (...) :)
Rozdział cudowny <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Kim nic się nie stanie...
Jeśli Tyler jej coś zrobi, ma przerąbane!
Rozdział na tamtym blogu już czytałam :P
I nie waż mi się kończyć tej historii!!
Jest wspaniała tak jak ty :D
Kocham i czekam na nn ♥
Super
OdpowiedzUsuńTyler przeczowalam kłopoty ale pewnie pojawi sie Jack i uratuje Kimi
Wow ty to masz talent.Zapraszam cię do siebie.Podaj mi swojego Facebooka co ?Zaprosze cię ?Co myślisz ?
jak chcesz mojego fb to wbij na gg :D tu ci nie podam :)
UsuńWspaniały <33
OdpowiedzUsuńOoooo :O
Widzę, że się będzie działo i to ostro :/
Aaaaaa !!!
Charlie ! Zatłuc cię czy co ??? Jak mogłeś przerwać w takim momencie ?!
Ciekawa jestem co dalej :D
Kocham ♥
Czekam na nn :**
I nie możesz skończyć tej historii !
Ja jej potrzebuję. Ja nią oddycham. Żyję !
Musisz pisać dalej :D
Innej opcji nie ma :P
Cudo kochanie!! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńPo co ten Tyler?
No po co?!!
Oj czuję, że się będzie działo!!
Kocham! ☻
I czekam na nowy! ;**
Genialny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie będzie cukierkowo, bo było aż za bardzo.
Ach, wiedziałam, że przerwiesz Kim i Jack'owi tę intymną chwilę.
To się już staje normą na blogach o Kick'u.
Nie patrz na godzinę dodania komentarza, studentką jestem, mało śpię :)
Czekam na nn ^^
Rodzial BOSKI
OdpowiedzUsuńWspółczuję kim mam nadzieję
że taylor nic jej nie zrobi a jack
tam wejdzie i go "zabije"
dawaj SZYBKO nowy Rodzial !!!
Jeśli zakończysz tą historię to Cię zabiję!!!
OdpowiedzUsuńona jest przecież taka cudowna ... leśli nie masz pomysłu to oddaj komuś tego bloga ;D
twoja Ann ;**
to nie wchodzi w grę :d będę tu pisać jak najdłużej się da, ale bloga nie oddam nikomu. on jest mój <3333
UsuńOh... Cudne!!!!!!!!!!!!!!! KOCHAAAAAAM <3 :***
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział<3
OdpowiedzUsuńJak zwykle ktoś musiał przeszkodzić Kick'owi...
A jeśli Tyler zrobi coś Kim to nie ręczę za sb :D
Kocham i czekam na new:**
Ps. Nie możesz kończyć tego bloga! On jest za bardzo cudowny, aby go kończyć!!! <3
Jakie Emocje Mhhhmmmh X D
OdpowiedzUsuńFajny Rozdział :D
Szkoda ,że ten Charlie czy jak mu tam przerwał kickowy :c XD
Czekam na next <3
super
OdpowiedzUsuńBOŻE JAKIE EMOCJE *.*
OdpowiedzUsuńBŁAGAM NA KOLANACH ,ODDAJ CHOĆ POŁOWĘ TALENTU !
ZNOWU BUZIAKI ,ACHH JAK JA TO KOCHAM ♥
HAHAHHAHAHA :D
NIECH TYLER ZABIERA SWOJE 4 LITERY I WRACA TAM SKĄD PRZYSZEDŁ !
Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA NEXT SKARBIE :* !
Po pierwsze... o nie!!! Ty nie kończysz tej historii!! Ty nie możesz!! Po drugie... Tyler?!?! Serio?! Ty sama się prosisz, żeby cię zabito!!
OdpowiedzUsuńNiech Tyler się wynosi!! Nikt go tu nie potrzebuje :P
Rozdział jest cudowny ♥
Kocham ♥♥♥