piątek, 27 września 2013

10. ~Obiecaj, że nigdy nie zrobisz czegoś takiego.~



Alexis obudziła się na Sali szpitalnej. Przedawkowała heroinę, dlatego niezbędne było płukanie żołądka. Gdyby lekarze zwlekali chociażby o dwie minuty dłużej, szatynki nie byłoby już wśród żywych. Dziewczyna nerwowo rozglądała się po pomieszczeniu. Do tego, gdzie się znajduje, doszła dopiero po zapachu. Była podłączona do kilku aparatur. Nie za wiele pamiętała z ostatnich wydarzeń i nie rozumiała, czemu tu jest. Po chwili namysły jednak wszystko sobie przypomniała. Wtedy, gdy wróciła zapłakana do pokoju… wtedy, gdy z szuflady nieobecnej współlokatorki wyciągnęła torebeczkę białego proszku.. potem drugą, trzecią, piątą. Nie, nie była narkomanką, lecz czasami zdarzało się jej co nie co wziąć. Musiała, nie widziała innej opcji. Po tym, co się stało nie chciała już żyć. Marzyła tylko o tym, by wreszcie ze sobą skończyć… by opuścić ten okrutny świat, który dla nikogo nie ma litości. Tylko  tego chciała i była wręcz wściekła na lekarzy, którzy uratowali jej życie.
- Witaj, Alexis. Jak się czujesz? – zapytała średniego wzrostu kobieta w białym kitlu wchodząca do jej Sali. – Miałaś sporo szczęścia…
- Czemu mi to zrobiliście?! Chciałam umrzeć, dlatego to zrobiłam! Po co ktoś mnie ratował? Nie chcę żyć – wyłkała. – Rozumie pani? NIE CHCĘ!
- Coś się stało? – spytała przestraszona dr Daniels, bo tak miała na plakietce.
- Wystarczająco dużo – szepnęła. Czterdziestoletnia brunetka wyszła z Sali, by udać się do szpitalnego psychologa. Uważała, że dziewczyna potrzebuje porozmawiać z kimś takim…

Podczas gdy Jones przeżywała katusze w szpitalu, Kim siedziała na podłodze oparta o ścianę i płakała, a Charlie i Jack byli bezradni. Cała trójka wręcz błagała na klęczkach, by móc na chwilę udać się do przyjaciółki, lecz niestety się nie udało. Ich wyroki im na to nie pozwalały. Parker nie mógł znaleźć dla siebie miejsca, ciągle chodził z kąta w kąt bez większego celu. Brewer siedział przygnębiony w swoim pokoju, a Crawford wylała już może łez. Jej najlepsza przyjaciółka zamachnęła się na swoje życie i nikt nie wiedział, co było tego powodem. Nikt… i zapowiadało się, że tak już zostanie.
W pewnej chwili usłyszała pukanie do drzwi. Nie odpowiedziała jednak, bo nie miała ochoty nikogo widzieć. Chciała sprawiać pozór, że nie ma jej w pokoju, ale to nie przyniosło rezultatów. Jej gość wszedł do środka i pierwsze, co zobaczył to zapłakaną przyjaciółkę. Ta ani razu na niego nie spojrzała.
- Jack, wyjdź stąd! – zażądała – Chcę zostać sama.
- Nie ma mowy, zapomnij, zostaję tutaj – zakomunikował. – Sama to ty teraz zostać nie możesz.
Chłopak, mimo jej sprzeciwów, i tak postawił na swoim. Zamiast zająć miejsce obok niej, wziął ją na ręce i ulokował na łóżku.
- Nie płacz, Lexi z tego wyjdzie. Jest silna – próbował ją pocieszyć.
- Wiem, ale dalej nikt nie ma pojęcia, czemu to zrobiła! – rzuciła i się do niego przytuliła.
Szatyn opiekuńczo ją objął i pocałował w głowę. Doskonale wiedział, że jego przyjaciółka potrzebuje teraz bliskości drugiego człowieka. Znowu zaczęła płakać, a on cały czas szeptał do ucha, że wszystko będzie dobrze.
- Obiecaj, że nigdy nie zrobisz mi czegoś takiego. Obiecaj, że mnie nie zostawisz…
- Kimmy…
- Obiecaj mi to! – poprosiła – Potrzebuję cię.
- Obiecuję – rzucił i starł kilka łez z jej policzków. – Ale jak ty mi coś obiecasz…
- Co takiego?
- Przestaniesz płakać i się uśmiechniesz. No już, czekam! – zaśmiał się. Dziewczyna zdobyła się na słaby uśmiech, na nic innego w tej sytuacji nie było jej stać. Chłopak chwycił ją za dłoń i również się uśmiechnął. 
 Po jakimś czasie ich spojrzenia się spotkały, a Kim wprost utonęła w jego oczach. Nagle odległość między nimi stawała się coraz mniejsza, ich twarze zaczęły dzielić milimetry, aż w końcu Brewer delikatnie wpił się w usta Crawford. Dziewczyna, choć bardzo zdziwiona, odwzajemniła jego gest z dwukrotną mocą. Z każdą chwilą pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Dziewczyna usiadła okrakiem na kolanach szatyna ani na chwilę się od niego nie odrywając. Zaczęła się bawić jego włosami, a on swoje ręce ulokował na jej biodrach. Całowali się kilka minut, aż w końcu się od siebie oderwali, lecz dalej stykali się nosami. Kimberly lekko się uśmiechnęła, a Jack zrobił to samo.
- Powinniśmy? – spytała i przygryzła dolną wargę.
- Nie, ale mało mnie to obchodzi – zaśmiał się chytrze i po raz drugi dziewczyna poczuła jego usta na swoich. Niestety, wszystko co dobre kiedyś się kończy. Do pokoju blondynki wszedł niesamowicie szczęśliwy Charlie. Jego radość powiększyła się jeszcze bardziej na widok całującej się pary. Oni z kolei odskoczyli od siebie, jak oparzeni i szybko zerwali się na równe nogi.
- Yyy… nie przeszkadzam? – zaczął dziwnie poruszać brwiami.
- Tak i to bardzo – warknęli w tym samym czasie, co powiększyło uśmiech Parkera.
- Tylko chciałem powiedzieć, że Lexi wypuszczają za tydzień i już spadam. Tylko się zabezpieczać! – krzyknął i w pośpiechu wybiegł z pokoju.
- Słyszałaś? Za tydzień Al wróci – uśmiechnął się Brewer i objął ją w talii, tym samym przyciągając do siebie.
- Całe szczęście – odetchnęła z ulgą. – Idziemy na dół?
- Niee.. wolę zostać tutaj – rzucił i jeszcze raz gwałtownie wpił się w jej usta.


Mam nadzieję, że się podoba :D Kick? Niekoniecznie... hyhyhy ;3 Rozdział specjalnie dla Cleo Cullen :)
PS. dodałam notkę na http://ordinary-crazy-life.blogspot.com/  Zobaczcie <3 tylko się nie przeraźcie, proszę xd

13 komentarzy:

  1. Cudo ♥
    Matko ! Jak ja wyczekiwałam tu rozdziału <33333
    Ale ty to wiesz :p
    Pocałunek Kicka ♥ Pocałunek Kicka ♥ Pocałunek Kicka ♥
    Jaram się nim jak nie wiem co :P
    Masz talent jak stąd do Słońca i tak miliony razy :>
    Dodaj szybko nowy ♥
    Kocham :**********************************************

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!! Jakie to B O S K I E !! <3
    Czytałam to z zapartym tchem!
    Hard kiss rządzi! <3
    Kocham i jeszcze raz kocham!
    Normalnie jaram się tym jak babcia lekami!

    Czekam z niecierpliwością na new!
    I wiesz co...xD
    Pzdr ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: Jaram się jak babcia lekami - tekst Olivii Howard!
      Kochana koniecznie go opatentuj! :D

      Usuń
  3. Awwwwwwwwwwww < 333
    No boski Olu .< 3
    Przeszłaś samą siebie. ♥♥♥
    Kckckckckckckckkckckcckckckckc < 333333
    Czekam na next . ;33333
    Awwwwwwwwww Kick. *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww :***
    Ja ten rozdział słodki <33
    KICK <3 Radujcie się!! Kicka mamy!!!
    Kochanie przeszłaś samą siebie.
    Piszesz wprost cudownie <3
    Kocham cię :**

    OdpowiedzUsuń
  5. JEJU JAKIE TO BYŁO ROMANTYCZNE *.*
    Dawaj nam tutaj Kick'a i już ! :D
    Super że Lexi wyszła z tego :)
    BOSKI ROZDZIAŁ czekam na nowy ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Laska, co Ty robisz?
    Rodział specjalni da mnie?
    Za co??? :D

    DZIĘKUJĘ! :*
    Rozdział genialny!!!
    Ciesze sie, ze z Lexi bd dobrze :)

    Czekam na nn ^^ i jeszcze raz DZIEKUJE!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. O JEJCIU !!!!
    Obudziłą się <3<3<3
    uffff ...
    Ciśnienie mi skacze i nareszcie mamy buzi, buzi <3<3
    AWWWW ... Masz wielki talent , a rozdział to istny CUD <3<3
    Charlie wymiata HAHHA XD :p
    Już nmg doczekac się NN <3 ...

    OdpowiedzUsuń
  8. OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO !!!!
    Ja nie mogę !!!!
    jak charli'e może przerywac taką piękną chwilę ???? , no jak ???
    Rozdział genialny jesteś słitaśna :p <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudo !!
    Jak dobrze, że Lexi nic nie jest :D
    Ale najważniejsze jest to że mamy pocałunek KICKA!!! <3
    No po prostu taniec szczęścia :))
    Awww.. Kochana masz OGROMNY talent :****
    Z niecierpliwością czekam na nn
    Kocham cię ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  10. ♥♥♥♥♥KICK♥♥♥♥♥
    Taaaaak!!!!!!!!!
    Jak się cieszę!
    Wreszcie wszystko się układa.
    Lexi żyje, jest Kick i w ogóle jest świetnie!
    Ah kochana rozdział Boski:**
    Kocham i czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały rozdział<3
    No i nareszcie jest pocałunek;*
    Już mng doczekać się nn:)

    OdpowiedzUsuń