Alexis obudziła się na Sali szpitalnej. Przedawkowała
heroinę, dlatego niezbędne było płukanie żołądka. Gdyby lekarze zwlekali
chociażby o dwie minuty dłużej, szatynki nie byłoby już wśród żywych.
Dziewczyna nerwowo rozglądała się po pomieszczeniu. Do tego, gdzie się
znajduje, doszła dopiero po zapachu. Była podłączona do kilku aparatur. Nie za
wiele pamiętała z ostatnich wydarzeń i nie rozumiała, czemu tu jest. Po chwili
namysły jednak wszystko sobie przypomniała. Wtedy, gdy wróciła zapłakana do pokoju…
wtedy, gdy z szuflady nieobecnej współlokatorki wyciągnęła torebeczkę białego
proszku.. potem drugą, trzecią, piątą. Nie, nie była narkomanką, lecz czasami
zdarzało się jej co nie co wziąć. Musiała, nie widziała innej opcji. Po tym, co
się stało nie chciała już żyć. Marzyła tylko o tym, by wreszcie ze sobą
skończyć… by opuścić ten okrutny świat, który dla nikogo nie ma litości.
Tylko tego chciała i była wręcz wściekła
na lekarzy, którzy uratowali jej życie.
- Witaj, Alexis. Jak się czujesz? – zapytała średniego
wzrostu kobieta w białym kitlu wchodząca do jej Sali. – Miałaś sporo szczęścia…
- Czemu mi to zrobiliście?! Chciałam umrzeć, dlatego to
zrobiłam! Po co ktoś mnie ratował? Nie chcę żyć – wyłkała. – Rozumie pani? NIE
CHCĘ!
- Coś się stało? – spytała przestraszona dr Daniels, bo
tak miała na plakietce.
- Wystarczająco dużo – szepnęła. Czterdziestoletnia
brunetka wyszła z Sali, by udać się do szpitalnego psychologa. Uważała, że
dziewczyna potrzebuje porozmawiać z kimś takim…
Podczas gdy Jones przeżywała katusze w szpitalu, Kim
siedziała na podłodze oparta o ścianę i płakała, a Charlie i Jack byli
bezradni. Cała trójka wręcz błagała na klęczkach, by móc na chwilę udać się do
przyjaciółki, lecz niestety się nie udało. Ich wyroki im na to nie pozwalały.
Parker nie mógł znaleźć dla siebie miejsca, ciągle chodził z kąta w kąt bez
większego celu. Brewer siedział przygnębiony w swoim pokoju, a Crawford wylała
już może łez. Jej najlepsza przyjaciółka zamachnęła się na swoje życie i nikt
nie wiedział, co było tego powodem. Nikt… i zapowiadało się, że tak już
zostanie.
W pewnej chwili usłyszała pukanie do drzwi. Nie
odpowiedziała jednak, bo nie miała ochoty nikogo widzieć. Chciała sprawiać
pozór, że nie ma jej w pokoju, ale to nie przyniosło rezultatów. Jej gość
wszedł do środka i pierwsze, co zobaczył to zapłakaną przyjaciółkę. Ta ani razu
na niego nie spojrzała.
- Jack, wyjdź stąd! – zażądała – Chcę zostać sama.
- Nie ma mowy, zapomnij, zostaję tutaj – zakomunikował. –
Sama to ty teraz zostać nie możesz.
Chłopak, mimo jej sprzeciwów, i tak postawił na swoim.
Zamiast zająć miejsce obok niej, wziął ją na ręce i ulokował na łóżku.
- Nie płacz, Lexi z tego wyjdzie. Jest silna – próbował
ją pocieszyć.
- Wiem, ale dalej nikt nie ma pojęcia, czemu to zrobiła!
– rzuciła i się do niego przytuliła.
Szatyn opiekuńczo ją objął i pocałował w głowę. Doskonale
wiedział, że jego przyjaciółka potrzebuje teraz bliskości drugiego człowieka.
Znowu zaczęła płakać, a on cały czas szeptał do ucha, że wszystko będzie dobrze.
- Obiecaj, że nigdy nie zrobisz mi czegoś takiego.
Obiecaj, że mnie nie zostawisz…
- Kimmy…
- Obiecaj mi to! – poprosiła – Potrzebuję cię.
- Obiecuję – rzucił i starł kilka łez z jej policzków. –
Ale jak ty mi coś obiecasz…
- Co takiego?
- Przestaniesz płakać i się uśmiechniesz. No już, czekam!
– zaśmiał się. Dziewczyna zdobyła się na słaby uśmiech, na nic innego w tej
sytuacji nie było jej stać. Chłopak chwycił ją za dłoń i również się
uśmiechnął.
Po jakimś czasie ich spojrzenia się spotkały, a Kim wprost utonęła w jego
oczach. Nagle odległość między nimi stawała się coraz mniejsza, ich twarze
zaczęły dzielić milimetry, aż w końcu Brewer delikatnie wpił się w usta
Crawford. Dziewczyna, choć bardzo zdziwiona, odwzajemniła jego gest z dwukrotną
mocą. Z każdą chwilą pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Dziewczyna
usiadła okrakiem na kolanach szatyna ani na chwilę się od niego nie odrywając.
Zaczęła się bawić jego włosami, a on swoje ręce ulokował na jej biodrach.
Całowali się kilka minut, aż w końcu się od siebie oderwali, lecz dalej stykali
się nosami. Kimberly lekko się uśmiechnęła, a Jack zrobił to samo.
- Powinniśmy? – spytała i przygryzła dolną wargę.
- Nie, ale mało mnie to obchodzi – zaśmiał się chytrze i
po raz drugi dziewczyna poczuła jego usta na swoich. Niestety, wszystko co
dobre kiedyś się kończy. Do pokoju blondynki wszedł niesamowicie szczęśliwy
Charlie. Jego radość powiększyła się jeszcze bardziej na widok całującej się
pary. Oni z kolei odskoczyli od siebie, jak oparzeni i szybko zerwali się na
równe nogi.
- Yyy… nie przeszkadzam? – zaczął dziwnie poruszać
brwiami.
- Tak i to bardzo – warknęli w tym samym czasie, co
powiększyło uśmiech Parkera.
- Tylko chciałem powiedzieć, że Lexi wypuszczają za
tydzień i już spadam. Tylko się zabezpieczać! – krzyknął i w pośpiechu wybiegł
z pokoju.
- Słyszałaś? Za tydzień Al wróci – uśmiechnął się Brewer
i objął ją w talii, tym samym przyciągając do siebie.
- Całe szczęście – odetchnęła z ulgą. – Idziemy na dół?
- Niee.. wolę zostać tutaj – rzucił i jeszcze raz
gwałtownie wpił się w jej usta.
Mam nadzieję, że się podoba :D Kick? Niekoniecznie... hyhyhy ;3 Rozdział specjalnie dla Cleo Cullen :)
PS. dodałam notkę na http://ordinary-crazy-life.blogspot.com/ Zobaczcie <3 tylko się nie przeraźcie, proszę xd
Cudo ♥
OdpowiedzUsuńMatko ! Jak ja wyczekiwałam tu rozdziału <33333
Ale ty to wiesz :p
Pocałunek Kicka ♥ Pocałunek Kicka ♥ Pocałunek Kicka ♥
Jaram się nim jak nie wiem co :P
Masz talent jak stąd do Słońca i tak miliony razy :>
Dodaj szybko nowy ♥
Kocham :**********************************************
OMG!! Jakie to B O S K I E !! <3
OdpowiedzUsuńCzytałam to z zapartym tchem!
Hard kiss rządzi! <3
Kocham i jeszcze raz kocham!
Normalnie jaram się tym jak babcia lekami!
Czekam z niecierpliwością na new!
I wiesz co...xD
Pzdr ♥
PS: Jaram się jak babcia lekami - tekst Olivii Howard!
UsuńKochana koniecznie go opatentuj! :D
Awwwwwwwwwwww < 333
OdpowiedzUsuńNo boski Olu .< 3
Przeszłaś samą siebie. ♥♥♥
Kckckckckckckckkckckcckckckckc < 333333
Czekam na next . ;33333
Awwwwwwwwww Kick. *.*
Aww :***
OdpowiedzUsuńJa ten rozdział słodki <33
KICK <3 Radujcie się!! Kicka mamy!!!
Kochanie przeszłaś samą siebie.
Piszesz wprost cudownie <3
Kocham cię :**
JEJU JAKIE TO BYŁO ROMANTYCZNE *.*
OdpowiedzUsuńDawaj nam tutaj Kick'a i już ! :D
Super że Lexi wyszła z tego :)
BOSKI ROZDZIAŁ czekam na nowy ♥ ♥
Laska, co Ty robisz?
OdpowiedzUsuńRodział specjalni da mnie?
Za co??? :D
DZIĘKUJĘ! :*
Rozdział genialny!!!
Ciesze sie, ze z Lexi bd dobrze :)
Czekam na nn ^^ i jeszcze raz DZIEKUJE!!! :*
O JEJCIU !!!!
OdpowiedzUsuńObudziłą się <3<3<3
uffff ...
Ciśnienie mi skacze i nareszcie mamy buzi, buzi <3<3
AWWWW ... Masz wielki talent , a rozdział to istny CUD <3<3
Charlie wymiata HAHHA XD :p
Już nmg doczekac się NN <3 ...
OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO !!!!
OdpowiedzUsuńJa nie mogę !!!!
jak charli'e może przerywac taką piękną chwilę ???? , no jak ???
Rozdział genialny jesteś słitaśna :p <3<3<3
Cudo !!
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że Lexi nic nie jest :D
Ale najważniejsze jest to że mamy pocałunek KICKA!!! <3
No po prostu taniec szczęścia :))
Awww.. Kochana masz OGROMNY talent :****
Z niecierpliwością czekam na nn
Kocham cię ♥♥♥♥
♥♥♥♥♥KICK♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńTaaaaak!!!!!!!!!
Jak się cieszę!
Wreszcie wszystko się układa.
Lexi żyje, jest Kick i w ogóle jest świetnie!
Ah kochana rozdział Boski:**
Kocham i czekam na nn :**
Wspaniały rozdział<3
OdpowiedzUsuńNo i nareszcie jest pocałunek;*
Już mng doczekać się nn:)
super
OdpowiedzUsuń