Tej nocy Kim prawie w ogóle nie zmrużyła oka. Ciągle
myślała o Tylerze. Zapomniała o nim i przyzwyczaiła się do szarej
rzeczywistości, aż tu nagle to spadło na nią, jak grom z jasnego nieba.
Wspomnienia wróciły. Gdy na jej oczach zabił Torres’a… pozwalał swoim kumplom
ją obmacywać… Kiedyś go kochała, to prawda, ale teraz czuła tylko nienawiść.
Czystą nienawiść do Miller’a. Pomyślała o wszystkim, co jej zrobił i z jej oczu
zaczęły lecieć łzy. Jego pocałunki… dotyk… to wszystko przyprawiało ją o
mdłości. Jak ja mogłam być taka ślepa,
żeby dać się mu omamić?!, to pytanie męczyło blondynkę przez parę godzin w
nocy. W pewnej chwili jej myśli zaczęły krążyć wokół Jack’a. Mógł iść do
siebie, ale zawrócił i przyszedł do niej. Wytarł łzy z jej policzka, spojrzał w
oczy…
Cały ranek dziewczyna spędziła w łóżku w swoim pokoju.
Nie miała najmniejszej ochoty z niego wychodzić. Jednak postanowiła się ogarnąć
i doprowadzić się do porządku. Przemyła twarz, umyła zęby i zaczęła się
ubierać. Wybrała czarną bluzkę bez rękawów z krzyżem w motywie galaxy, szare,poszarpane spodenki i conversy. Włosy miała lekko podkręcone. Na rękę założyłakilka bransoletek, wzięła czarne kolczyki w kształcie różyczek, pomalowałapaznokcie na czerwono i mogła wyjść. Kiedy schodziła na
sam dół zauważyła zdenerwowanego Charlie’go, Lexi próbującą go uspokoić i
Brewer’a, który… był jednocześnie poważny i uśmiechnięty. Kim nic nie
rozumiała, więc od razu do nich podeszła. Pierwsze co zrobiła to posłanie
pytającego spojrzenia w kierunku przyjaciółki.
- Nasz kolega jest zły – wymamrotała.
- Muszę być w pokoju z tym frajerem, Cameronem! – syknął.
Crawford lekko się zdziwiła, bo wczoraj ustalali, że
Parker dzieli pokój z Jack’iem.
- Ale… Nie ogarniam cię zbytnio, ktoś mi wytłumaczy?
- Connor – dyrektor zakładu – się o tym dowiedział i nie
pozwolił. Ja jestem sam, a on z tym… jakimś tam – wyjaśnił brunet.
- Przeżyjecie – zaśmiała się Alexis. – A tak w ogóle, to
czemu zeszłaś dopiero teraz? Wiesz, że już południe i za chwilę obiad, prawda?
– zwróciła się do blondynki.
- Miałam ciężką noc – odpowiedziała zgodnie z prawdą. –
Nie mogłam zasnąć i ogólnie…
Po tych słowach dziewczyna poczuła na sobie wzrok
bruneta.
W pewnej chwili przybiegła do nich jakaś dziewczyna. Była
wystraszona, co było widać od razu. Nie mogła wykrztusić z siebie słowa.
- No, bo.. oni.. on… a on to…
- Do cholery, Caroline!! – krzyknęła Jones – Czego
chcesz?!
- Tom i… Daniel się biją…
Na tamtej czwórce nie zrobiło to wielkiego wrażenia.
Bójki w tym zakładzie to dzienna tradycja. Jack też był przyzwyczajony, w
Memphis działo się tak bardzo często, a nie raz on brał w nich udział.
- Wielkie mi coś – prychnęła blondynka. – Przyszłaś tylko
po to, żeby nam to powiedzieć?
- Kim, nie.. nie rozumiesz! Oni się… o ciebie biją! –
wyjąkała, a Crawford odebrało mowę.
Jej wyraz twarzy z lekko uśmiechniętego zmienił się w
groźny. Po usłyszeniu od Caroline, że są na korytarzu przed jej pokojem od razu
tam podbiegła. Jack, Charlie i Lexi oczywiście za nią. Kiedy doszli na miejsce
zastali okładających się chłopaków pod drzwiami Kimberly.
- Ludzie, co was napadło?! Rozum odebrało, pacany?
PRZESTAŃCIE!!
Wrzeszczała, prosiła, ale na niewiele się to zdało. Bała
się podejść bliżej i ich rozdzielić, bo oni potrafili być nieobliczalni. Jej
przyjaciółka i Parker tak samo. Może i szatyn tak jakby „rządził poprawczakiem”
i każdy się go bał, ale to nie znaczyło, że dwaj rozwścieczeni o nie wiadomo co
brutale w momencie go posłuchają i przestaną walczyć.
Najodważniejszy okazał się być Brewer. Szybko podszedł do
jednego od tyłu. Zawołał go po imieniu, a gdy ten się odwrócił, by go też
uderzyć, chłopak zrobił unik i elegancko przerzucił go przez ramię. To samo
zrobił z drugim. Po zakończeniu ich sporu znowu podszedł do dziewczyn i
Charlie’go przypatrujących się całej sytuacji.
- Teraz może ktoś mi wyjaśni, czemu się biliście i to pod
moim pokojem?! – wrzasnęła groźnie.
- Ten frajer chciał cię dziś zaprosić do siebie –
powiedział Daniel i podniósł się z podłogi, a w jego ślady poszedł też Tom.
- Więc?!
- Ja cię miałem zaprosić, a nie ten luzer!
Dziewczyna spojrzała na nich z politowaniem i pokiwała
głową w niedowierzaniu. Obaj w sekundę pojawili się przed nią i uśmiechali się,
jak głupi do sera.
- To do którego z nas dzisiaj przyjdziesz? – spytali.
- Żeby nie było wątpliwości, odpowiedź brzmi do mnie – dodał szybko Daniel i posłał
jej jedno ze swoich uwodzicielskich spojrzeń.
- Masz rację, odpowiedź brzmi, że pójdę… DO MNIE! Wy się lepiej dzisiaj we dwójkę
spotkajcie. Nigdzie nie idę. Co was napadło, żeby się bić?! Kretyni… -
westchnęła i odwróciła się do nich plecami.
Razem z Jack’iem, Lexi i Charlie’m znowu udała się na
dół. Może i Brewer był tu od jednego dnia, ale zdążył zakumplować się z Parker’em.
Postanowili , po obiedzie, wyjść na świeże powietrze, by chociaż chwilę nie
siedzieć w tym więzieniu dla młodocianych przestępców. Spędzili tam czas do
wieczora, a dokładniej do ciszy nocnej. Kiedy opiekunowie ich zawołali, dość
niechętnie spełnili ich rozkaz. Przed pójściem na górę jeden z nich zatrzymał
Crawford.
- Kim, list do ciebie przyszedł. Miałem ci go dać kilka godzin temu, ale jakoś nie
mogłem cię znaleźć. Proszę, trzymaj – powiedział i wręczył jej białą kopertę.
Adres nadawcy bardzo ją zdziwił, a nawet… przeraził.
Niepewnie odebrała od niego daną rzecz, podziękowała i powlekła do pokoju.
Alexis, Jack i Charlie już dawno poszli. Dziewczyna zamknęła drzwi, oparła się
o ścianę i otworzyła list z zamiarem przeczytania go. Czego ona ode mnie chce?! Przypomniało jej się o mnie po tylu latach?!
Opadła na łóżko ze łzami w oczach. Nie mogła w to
uwierzyć… Nie, to nie może być prawda!
Nie on!, powtarzała sobie w myślach, lecz słowa zawarte w wiadomości
przemawiały same za siebie. Dobrze wiedziała, że to kiedyś się wydarzy, ale nie
podejrzewała, że tak szybko. Crawford była załamana… Nic nie miało już dla niej
sensu.
Jack siedział w swoim pokoju i cały czas myślał o
Kimberly. Przed udaniem się do pokoju, zobaczył, że ktoś daje jej jakąś
kopertę. Zauważył, że z obawą wzięła ją do rąk i powoli zaczęła iść w stronę
schodów. Postanowił, że pójdzie do niej i zapyta. Chciał rano, ale to nie
dawało mu spokoju. Czemu ja się tak nią
przejmuję?! Co się ze mną dzieje?, nawet on nie potrafił sobie na to
odpowiedzieć.
Szybko wyszedł i wszedł na kolejne piętro (chłopaki
pokoje mają na drugim, a dziewczyny na trzecim). Drzwi Kim były na samym końcu
korytarza. Na początku się zawahał, lecz po chwili już nacisnął klamkę.
Zobaczył ją… już drugi raz zalaną łzami. Tylko, że tym razem to było
poważniejsze, a poza tym nie znał powodu jej smutku.
- Ej, co się stało? – spytał.
- Co tu robisz? – fuknęła i odwróciła się tyłem – Nie mam
najmniejszej ochoty cię oglądać. Tak samo, jak nikogo innego.
Dziewczyna lekko podniosła się z miejsca i dzięki temu
chłopak mógł spojrzeć na jej twarz jeszcze dokładniej. Wyglądała po prostu
tragicznie… i tak się czuła.
Bez zbędnego myślenia podszedł do niej i usiadł obok.
Przysunął się nieco bliżej i zapytał znowu. Odpowiedziała mu to samo.
- Jack, wyjdź stąd! Nie chcę, żeby ktokolwiek mnie
widział w takim stanie.
- Ogarnij się, dziewczyno. Nigdzie nie idę, więc nawet
nie próbuj się ze mną kłócić, bo nic ci to nie da.
- Upierdliwy jesteś jak mało kto, mówił ci to ktoś
kiedyś?
- Raz czy dwa – zaśmiał się. – Teraz powiedz, czemu znowu
płaczesz.
- Znamy się jeden dzień, a ty zachowujesz się, jak mój
osobisty psycholog – warknęła.
Myślała, że przez to sobie pójdzie, lecz na marne. Brewer
doskonale wiedział, że Kim Crawford nie płacze z byle powodu.
- Ulży ci, powiedz – rzucił. – I masz rację, faktycznie
jak psycholog – zaśmiał się.
- Bo ja… ona mi… a on…
Nie mogła nic z siebie wydusić. To było dla niej za
trudne. Wtuliła się w chłopaka, jak w misia. Nie protestował, wręcz przeciwnie
– jeszcze bardziej ją do siebie przyciągnął i objął. Tego właśnie potrzebowała,
bliskości drugiego człowieka. Po raz kolejny zalała się łzami, nie kontrolowała
tego.
- Już dobrze, nie płacz…
- Łatwo ci mówić! Właśnie, że nic nie jest dobrze. On,
jako jedyny się mną przejmował! Uratował mnie od tej wiedźmy. Gdyby nie on, już
bym nie żyła, nie rozumiesz?
- Kim, o czym ty mówisz? Jaka wiedźma i co w ogóle było w
tym liście? – zdziwił się.
Słowa blondynki były dla niego niezrozumiałe.
Jak wrażenia? Mam nadzieję, że się spodoba. Jak myślicie? Kto wysłał ten list i co w nim było? Jedna osoba już chyba wie... a reszta się domyśli?
Cudowny rozdział!! <33
OdpowiedzUsuńI co było w tym liście???
Jak ty mogłaś przerwać w takim momencie??
Rozdział jak zawsze cudowny<3
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga<3
Nie mam pojęcia co było w tym liście...
Czekam na next i zapraszam do siebie:
http://youarethebestcureforallevil.blogspot.com/
Pewnie list napisała jej mama albo przyjaciółka :D
OdpowiedzUsuńA co w środku? Hmm...Nie mam pojęcia xd
Cudowny rozdział, zresztą jak każdy w Twoim wykonaniu :*
Rozdział Wspaniały i jeszcze raz wspaniały!! <3
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać kolejnego!!
II love you <3
i dziękuję za dedykację ;) :*
Ej no niee ! dlaczego w takim momencie !! Ja chce wiedzieć co tam jest napisane xd Cudowny rozdział kochana ♥
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCudny ♥
OdpowiedzUsuńDobrze, że wiem o co chodzi z tym listem ;P
Tak drodzy czytelnicy AleXandry. Ja, Kasia, dobrze wiem co jest w liście ;D
Możecie mi zazdrościć ;P
Rozdział wyszedł ci niesamowity, zresztą tak jak każdy napisany przez ciebie ♥
Powinnaś dostać Oscara za talent ♥
Czekam z niecierpliwością na kolejny.
Wiem, że już masz cały albo część, więc szybko mi go tu publikuj <3
Super!!!!!!!!Musieli by ci dać Literacką Nagrodę Nobla!!!A jak nie to ja ich zmuszę!!!!Co w tym liście jest???Odpowiedź(jeśli chcesz)wyślij mi na Email;wikimik@onet.pl
OdpowiedzUsuńnikomu więcej tego nie zdradzę ;d
Usuńpowiedziałam Kasi, bo nie chciałam, żeby się na mnie fochała przez 5 minut :D
O bosz. Dziękuję za dedykacje do tak wspaniałego rozdziału ! ♥
OdpowiedzUsuńAwwwwww oni się przytulili !! ♥
Ale czemu mi przerywasz ? Taki moment ? :D
Jak mogłaś ? ;o XD
Jesteś niesamowita. ♥
Ten blog jest świetny. :D
Czekam na next. :3
Obstawiam, że list od matki, skoro ktoś (pewnie Tyler) wyrwał ją od niej.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, podoba mi się ta lekka dramaturgia :)
Piszesz genialnie i tyle w temacie :D
Czekam z niecierpliwością na nn ^^
jedną rzecz odgadłaś :)
Usuńale nie... nie mowa tu o Tylerze. w ogóle na najbliższy czas odpuszczam ten wątek, lecz to kewstia kilku rozdziałów.
Jestem ciekawa co takiego było w tym liście?;)
OdpowiedzUsuńRozdział CUDOWNY!!!!!
Z niecierpliwością czekam na next<3
wspaniały zresztą jak zasze
OdpowiedzUsuńCzekam na next
OMG ! Laska jaki ty masz talent ;o ! Błagam Cię ,oddaj mi go chociaż w połowie <3 ! Niesamowicie opisujesz akcję ,sprawiasz ,że z każdym momentem przesuwam się bliżej monitora *.* ! Jesteś cudowna ,boska ,genialna i WSPANIAŁA <3 ! Kocham cię i z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;3 !
OdpowiedzUsuńsuper:*
OdpowiedzUsuńhmm.. może to mama lub macocha Kim wysłała list.. a ten, co się nią przejmował to.. jej brat? nie wiem,,serio xd
pisz szybko next:*
Łał !!!
OdpowiedzUsuńpiszesz fantastycznie , ale o tym już dobrze wiesz . Rozdział czytałam z takimi minami : ;D :o :p :o ;-( :/ . Po raz kolejny '' podziękuję '' ci za to , że skończylaś w takim momencie !!!
Ktoś nie żyje ???
ooo ...
dziewczyno !!!!!!
Proszę cię : Nie kończ w najciekawaszych momentach !!! ... ty to lubisz mnie denerwowac ! ;p ...
Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA NEXT'A !!!!!!!!!
Baardzo fajny rozdział :D (szczególnie końcówka) :3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, jak przedstawiasz w tym opow. Jacka (z opisów wynika, że jest spostrzegawczy i bystry > np. dostrzega w oczach Kim smutek ...)
fajna historia :) czekam na następny ; 3
Ooo! Nie kończ w takich momentach! Jak wrażenia? No zajebiste opowiadanie!
OdpowiedzUsuńNormalnie czytałam przed samym ekranem monitora.
Rozdział boski :)
Czekam na nn :***** ♥♥
Zostałaś nominowana do Liebster Award.
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na :
http://inna-historia-kim.blogspot.com/
Zostałaś nominowana do Liebster Award.
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na :
http://kim-i-jack-czyli-moje-opowiadanie.blogspot.com/