środa, 13 sierpnia 2014

Epilog ~ Nie jesteś na mnie zły? ~

"Ona była zrozpaczona, a on, w przeciwieństwie do niej, bardzo szczęśliwy.
- Obiecałeś, że wszystko będzie dobrze. Mówiłeś, że wszystko się ułoży. Ufałam ci! – krzyknęła.

- To chyba źle zrobiłaś, kochanie – zaśmiał się i przejechał dłonią po jej, mokrym od łez, policzku. Kim jednak się odsunęła.

- Nie dotykaj mnie! Przecież to ty zabiłeś tego całego Torres’a…

- Może i tak, ale ty pójdziesz siedzieć. Podziękuj mi za to, suczko. Ja poszedłbym od razu do pierdla, a tobie dali tylko poprawczak. Nie wiem, o co ci chodzi. Potraktuj to jako… pięcioletnie wakacje.

- Nienawidzę cię, słyszysz! Byłam idiotką  ślepo zapatrzoną w takiego debila, jak ty! – warknęła i z całej siły go spoliczkowała"

"- Nie będziesz zła, jeśli te szkielecie rączki zamienią się w moje? – posłał jej uwodzicielski uśmiech i zaczął do niej podchodzić, lecz został odepchnięty.

- Zboczeniec  – fuknęła. – Po co tu przylazłeś?

- Tak właściwie to nie wiem – rzucił, na co Kimberly spojrzała na niego spod byka. – Dobra, już sobie idę.

Zaczął odchodzić, lecz przedtem jeszcze się odezwał:

- Kurde, Tyler to skończony debil skoro wpakował taką zajebistą laskę w takie gówno"
 "Całowali się kilka minut, aż w końcu się od siebie oderwali, lecz dalej stykali nosami. Kimberly lekko się uśmiechnęła, a Jack zrobił to samo.
- Powinniśmy? – spytała i przygryzła dolną wargę.
- Nie, ale mało mnie to obchodzi – zaśmiał się chytrze i po raz drugi dziewczyna poczuła jego usta na swoich. Niestety, wszystko co dobre kiedyś się kończy. Do pokoju blondynki wszedł niesamowicie szczęśliwy Charlie. Jego radość powiększyła się jeszcze bardziej na widok całującej się pary"


"- Jack… - niemalże krzyknęła. Zawładnęła ją nieopisana rozkosz. Jeszcze żaden chłopak nie doprowadził jej do takiego stanu.
Temperatura wrzała z minuty na minutę, niemal słyszeli bicie swoich serc. Dziewczyna starała się nie zważać na ból, liczyła się tylko ta chwila. Czuła jak przyśpiesza, a zaraz potem zwalnia. Co chwila głośno wzdychała, a wtedy jej usta były zamykane pocałunkami przepełnionymi namiętnością. Chłopak jeździł rękami po jej ciele, przez co przechodziły ją przyjemne dreszcze.
Spędzili ze sobą bardzo długą i upojną noc. Jack chwilami starał się być delikatny, a czasami wręcz brutalny. Kimberly straciła dla niego głowę, pragnęła już zawsze z nim być. Słyszeć jego głos, czuć dotyk na swoim ciele… po prostu być przy nim. O każdej porze dnia i nocy. Tylko on się dla niej liczył, tylko jego kochała."


Wszystkie te wspomnienia przewijają mi się przed oczami. Tak wiele się zmieniło, niemalże nic nie jest tak samo. Wbiegam do domu, jestem prze szczęśliwa. Nareszcie moje marzenia się spełniają, wreszcie będę mogła mu to powiedzieć oficjalnie. Przedtem nie byłam pewna, lecz teraz wszystko się potwierdziło. Radość rozpiera mnie od środka. Nie spodziewałam się tego, kilka godzin wcześniej to spadło na mnie jak grom z jasnego nieba
Widzę go. Mój kochany mąż wyłania się zza drzwi, a na twarzy ma ten swój charakterystyczny, szelmowski uśmieszek. Chcę go zaskoczyć i wiem, że mi się to uda. Jednocześnie się boję, ogromnie się boję. Jak zareaguje? Nie planowaliśmy tego. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio poruszaliśmy ten temat. Tak jest nam dobrze, a co będzie za parę lat? Nawet za parę miesięcy?! Nie chcę, żeby mnie zostawiał. Nie chcę...
- Muszę ci coś powiedzieć - mruczę cicho. Biorę go za rękę i prowadzę do salonu. Spogląda na mnie z niewypowiedzianym pytaniem. Nie wiem, czy chcę zmieniać nasz stan rzeczy. Chcę?
- O co chodzi, mała?
Wyjmuję z torebki kawałek papieru, podaję mu ją. Jestem cała w strzępach, denerwuję się i obawiam. Jedyne, czego pragnę to to, by mój mąż się ucieszył.  Jestesmy razem od czterech lat, a w Chicago mieszkamy od roku. Alexis i Charlie z kolei przenieśli się do Nowego Yorku, czasami się widujemy i nadal cała nasza czwórka jest dość blisko. Tu, w Chicago, żaden z naszych znajomych nie wie o naszej przeszłości, to dobrze. Mogliśmy zacząć wszystko od nowa, całkiem inny rozdział w naszym wspólnym życiu.
Gdy trzy lata temu w telewizji pojawiła się informacja o śmierci jednego z najniebezpieczniejszych gangsterów na wschodzie USA, Tyler'a Millera, mogłam odetchnąć z ulgą. To prawda, szukał mnie po wyjściu z poprawczaka, lecz nigdy nie znalazł. Byłam za daleko... byłam dla niego nieuchwytna.
- Kim, czy to... - zaczyna, spoglądając na mnie zaskoczony. - Jesteś w ciąży?!
Nieśmiało kiwam głową, spuszczając wzrok w dół. W sumie prędzej czy później mogliśmy się tego spodziewać, przecież sypialiśmy ze sobą bez zabezpieczenia.
- Jesteś zły? - pytam nieśmiało, boję się jego reakcji na tę informację. Tak, może się ucieszyć, ale może też na mnie nawrzeszczeć, choć nigdy przedtem tego nie robił.
- Zły? Żartujesz sobie ze mnie? - mówi, biorąc mnie w ramiona i łapczywie całując. Dla jego dotyku i pieszczot mogę zrobić absolutnie wszystko. To mój narkotyk, specjalna odmiana kokainy.
Uśmiecham się. Cieszy się z tego tak samo jak ja. Nasza mała Fasolka, która za niecałe siedem miesięcy będzie już z nami.
- Mówiłam, że cię kocham? - mówię, odrywając się od niego.
- Niee, tylko jakiś milion razy - stwierdza, a nasze usta łączą się w namiętnym pocałunku.
Moje życie nigdy nie było idealne, a czasami wręcz tragiczne. Ale Jack jest moim światełkiem w tunelu, gdy jestem z nim, mam pewność, że nie muszę się bać, bo on zawsze obroni mnie przed niebezpieczeństwem. Zmienił się, oboje się zmieniliśmy. Na lepsze. I tak już zostanie... na zawsze.

Wreszcie zebrałam się, żeby to dodać. Boże, długo mi to zajęło. Nie będę się specjalnie rozpisywać, ale po prostu... dziękuję Wam z całego serca. Bez was już dawno zrezygnowałabym z blogowania. Dziękuję każdemu, kto kiedykolwiek zajrzał tutaj, przeczytał, skomentował. Byliście dla mnie ogromną motywacją do dalszego pisania i nigdy nie zapomnę osób, które poznałam przez dołączenie do blogsfery. :)
Bloga jednakże nie usunę, być może ktoś będzie chciał jeszcze do niego zajrzeć.
Teraz znajdziecie mnie na tym i tym blogu oraz jeszcze chwilę na tym. Kocham was!
Lexi.
 już ostatni raz

6 komentarzy:

  1. Nie wierzę, że jako pierwsza mogę skomentować takie cudo! Chociaż znając życie, kiedy dodam komentarz, okaże się że ktoś był szybszy...
    Czasami zastanawiam się skąd bierze się w Tobie tak wiele talentu. Z każdym rozdziałem rozwijałaś się, ale teraz to się skończyło, bo moim zdaniem już jesteś doskonała :D I chyba nie ma osoby, która by się ze mną nie zgodziła. Nie ma już zdania, nie ma słowa, które by mnie nie zachwyciło. Cieszę się, że po dwóch latach nadal piszesz i mam nadzieję, iż nigdy nie przestaniesz. To byłaby bardzo duża strata.

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny prolog :)
    Wszystko się ułożyło w życiu Kim i bardzo dobrze :)
    Będę tęsknić za tym blogiem.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jest mi naprawdę ciężko bo ten blog nadal jest jednym z moich ulubionych i właśnie w tej chwili się skończył. tak, ciężko mi naprawdę. pamiętam dokładnie jak zaczęłaś go pisać. jejku, od razu go pokochałam, serio mówię. z niecierpliwością czekałam na rozdziały bo nie mogłam się doczekać co będzie dalej. za każdym razem kiedy dodawałaś rozdział jak głupia się cieszyłam. były uśmiechy, płacze bo to właśnie działo się ze mną po twoich rozdziałach. teraz mówię po prostu szczerą prawdę. właśnie tak twój blog na mnie działał. ten blog jest jednym z najlepszych blogów jakie czytałam. i tak znam go na pamięć. i tak dobrze słyszysz ZNAM GO NA PAMIĘĆ. czytam go w każdej chwili kiedy tylko mogę i wcale nie żałuje wiesz? bo kiedy czytam twoje rozdziały od początku to po prostu wracają wspomnienia, bardzo miłe wspomnienia. chciałam ci podziękować. a wiesz za co? za to, że pisałaś tego bloga w którym się zakochałam od samego początku, ale to już wiesz bo wspominałam ci to już milion razy. mimo tego, że blog właśnie się skończył ( z czego bardzo się nie cieszę ) to zawsze pozostanie w moim malutkim serduszku. kiedyś jak już będę miała 30 lat to na pewno go znajdę i go przeczytam po raz 8674857 i mówię serio to teraz. wrócę po prostu do czasów kiedy zaczynałaś pisanie tego bloga.
    co do epilogu.. jest tak perfekcyjny jak cały ten blog. epilog czytam już chyba 4 raz i nadal go mnie nie dociera, że właśnie mi tu blog zakończyłaś. no serio, nie mogę tego do siebie przyjąć, ale pewnie uznasz mnie za jakąś głupią czy co.
    tak czy inaczej dziękuję ci jeszcze raz lexi. ♥
    dziękuję za napisanie wspaniałego bloga. ♥


    i tak będę tęsknić za tym blogiem. i tak będę na niego wchodziła codziennie.

    - wierna fanka, Evelyyn Howard. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm raczej nie będę się rozpisywać ? No bo po co ? Przecież bardzo dobrze wiesz jak bardzo kochałam ten blog, jak się do niego przywiązałam, jak długo cię blagałam byś dodała ten epilog, jak męczyłam Cię żebyś powiedziała mi co będzie na tym blogu. Ty sama to wiesz, doskonale zdajesz sobie z tego sprrawę. Wiem to. I ty też wiesz. Więc napiszę jedno słowo opisujące ten epilog oraz cały twój blog ;*
    TWÓJ BLOG JEST PO PROSTU ZAJEKURWISTY ;***** <3
    OLA KOBIETO ! KOCHAM CIĘ ZA TO OPOWIADANIE, ZA TEN BLOG, ZA WSZYSTKO !!! <3 JESTEŚ PRZE CUDOWNA I ZAJEBISTA <333
    NO TO TYLE ODE MNIE KOCHANIE <3


    TĘSKNIĘ. NIEUSTANNIE KOCHAM. I WCIĄŻ PAMIĘTAM <333



    - to ja. I ty wiesz kto <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, super, super!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. http://change-your-life-12.blogspot.com/ Może wpadniesz ?

    OdpowiedzUsuń